Grażyna Jarząbek – instruktorka nordic walking i miłośniczka wędrówek po Puszczy Kampinoskiej.

Moja przygoda z nordic walking zaczęła się wiele lat temu. Całkiem prozaicznie. Pewnej wiosny wpadłam na pomysł, że skoro na biegówkach już nie pojeżdżę, bo śnieg dawno stopniał, przymierzę się do kijków. Wydawało się to takie łatwe. Przecież to tylko chodzenie. Z zapałem ruszyłam na kijkowe spacery. Machałam kijkami, jak umiałam. Ale coś było nie tak. Zaczęły mnie boleć łokcie, kręgosłup… Doszłam do wniosku – brak techniki! Dogadałam się z dwójką przyjaciół – Beatą i Pawłem. Zapisaliśmy się na trening nordic walking na warszawskich Polach Mokotowskich. Ogłaszał się „Avocado Wellness Club”. Trafiliśmy na zajęcia do Marty. I co tydzień – sobota, godzina 7.45 – a my, pod kierunkiem naszej trenerki, coraz bardziej prawidłowo maszerowaliśmy z kijkami. Dzięki Marta, dałaś nam niezły wycisk, zrobiłaś z nas prawdziwych „nordic walkingowców”. Warto było, dziś cała nasza trójka jest instruktorami nordic walking. Pokochałam kije. Chodziłam z nimi przez okrągły rok.  Lata leciały, w odstawkę poszły łyżwy, rolki, nartorolki… Pandemia i zdalna praca przeniosły mnie na wieś. Osiadłam prawie na stałe w otulinie Puszczy Kampinoskiej. Jeździłam tam wcześniej, ale  tylko po to, by skosić trawnik, wyrwać chwasty, posadzić rośliny… Spracowana wracałam do Warszawy. Gdzie mi tam było w głowie chodzenie po Puszczy. Czasu nie wystarczyło nawet na spokojne wypicie kawy. I znów wiele zmienił przypadek. Po „pandemicznych” przenosinach poznałam na wsi swoją rówieśnicę, Małgosię. Z zapałem opowiadała o swoich samotnych wyprawach do Puszczy. Od słowa do słowa i wkrótce maszerowałyśmy we dwie. Za tydzień dołączyła do nas Irenka, potem Waldek, a dziś jest nas już dziewięć osób. Wszystko jest jak trzeba. Zaczynamy od rozgrzewki, potem marsz, kończymy rozciąganiem.  Do tego przydaje się moja instruktorska wiedza. Wędrówki po Puszczy są wspaniałe. Z kijami lekko maszerować. Co weekend zaliczamy nowe szlaki, podziwiamy piękno przyrody… Daje nam to radość, siłę do codziennych zajęć, pracy i chęć do życia. Przeszliśmy razem lockdown, trudny czas pandemii. Staliśmy się grupą przyjaciół.

Wpadłam na pomysł założenia bloga. Będę opisywać moje doświadczenia z nordic walking. Chcę propagować zdrowy styl życia,

Bo można być aktywnym i młodym duchem, mając – tak jak ja – 50 plus.

Wisła czerwiec 2021

I miejmy tak, jak napisał Carl Honore kanadyjski dziennikarz i publicysta, autor mojej ulubionej książki „Siła wieku” (zadedykował mi ją na spotkaniu 12 marca 2020 r., tuż przed lockdownem): „Szczęśliwe życie w epoce długowieczności”.