Rozpoczęła się piękna wiosna i nadszedł czas na spełnienie marzeń.
W tym roku wybór padł na wyprawę do urokliwej Holandii – kraju rowerów, wiatraków, tulipanów, kanałów wodnych i statystycznie najwyższych ludzi na świecie. Holandia – od 2020 roku nosi oficjalną nazwę Królestwo Niderlandów. W tym kraju są dwie stolice: jedna konstytucyjna – Amsterdam, druga administracyjna znajduje się w Hadze, gdzie jest siedziba rządu, parlamentu, Rady Królewskiej oraz Trybunału Konstytucyjnego.

W tym roku nie zabrałam na wyprawę kijków do Nordic Walking, ponieważ wiem z wcześniejszego doświadczenia, że ta aktywność – tak popularna w Polsce, tutaj zupełnie jest pominięta. W podróż do tego ciekawego kraju wybrałam się ze swoją nieodłączną współpodróżniczką Agatką, z biurem podróży „My Adventure” pod wodzą Jarka Czaplickiego i przewodniczką Aleksandrą. Pani Ola – nasza przewodniczka przekazała nam wiele ciekawych wiadomości i informacji, zarówno historycznych jak i współczesnych o życiu Holendrów, co przybliżyło nam obraz mieszkańców tego kraju. Zwiedzanie rozpoczęliśmy w Utrechcie, który powitał nas deszczem, wiatrem i zimnem. To jednak tak bardzo nie przeszkadzało nam w oglądaniu pięknych, starych zabytków, kanałów i położonych wzdłuż nich ślicznych, kolorowych domków.


Amsterdam również powitał nas niekorzystną aurą, ale wizyta w Muzeum i Fabryce Diamentów dała piękne wrażenia. Amsterdam od wieków słynął ze znakomitych szlifierzy diamentów. Po obejrzeniu wspaniałej brylantowej kolekcji w różnych barwach i kształtach (z możliwością zakupu z 15% rabatem), zrozumiałam, dlaczego kobiety kochają brylanty.

Niderlandy są państwem, na czele którego stoi rodzina królewska. Obecnie na tronie zasiada Wilhelm-Aleksander, syn królowej Beatrycze. Władza królewska może tutaj być przekazywana przez poprzedniego króla. Bardzo ważnym wydarzeniem jest obchodzony 27 kwietnia Dzień Króla, czyli jego urodziny. Holendrzy tłumnie wychodzą na ulicę, wiwatują na cześć władcy. Każdy stara się mieć na sobie jakiś element stroju w kolorze pomarańczowym – królewskim. W prezencie od króla mieszkańcy mogą handlować w tym dniu na tzw. pchlich targach. Odbywają się festyny i zabawy. Jest bardzo radośnie i głośno.

Holandia słynie również ze znakomitych serów i miasta Alkmaar, w którym były one produkowane. W mieście nadal odbywają się targi serów, można kupić sery produkowane przez okolicznych farmerów. W trakcie obchodów Święta Króla przestawiona została rekonstrukcja procesu ważenia, wyceny i sprzedaży sera, co dawało duże wpływy do kasy miejskiej z podatków.

Zaanse Schaans – dawniej region przemysłowy, którego rozwój związany był z wiatrakami. Produkowano tu najróżniejsze produkty, począwszy od desek, papieru, oleju, włókna, a nawet kakao, które były rozsyłane na cały świat z holenderskich portów, głównie z Amsterdamu. Wiatraki wznoszono nad rzeką Zaans, co ułatwiało transport. Obecnie w skansenie wiatraki są rozrzucone na długość 1 km wzdłuż rzeki Zaans.

Na terenie skansenu można zobaczyć prezentację produkcji serów oraz butów drewnianych (w Holandii zwanych klompenami).

Podczas prezentacji pracownik samodzielnie tworzy z drzewa jesionowego słynny but. Tego dnia wędrówkę kończymy w słynnym nadmorskim kurorcie Scheveningen. Stanęłam na wybrzeżu i w wyobraźni na chwilę przeniosłam się w inny świat, świat ludzi morza, odpływających na statkach żeglarzy i żegnających ich kobiet i dzieci. Po otwarciu oczu świat już był zupełnie inny.