Nasza Leoncińska Grupa Spacerowa nadal maszeruje z kijkami Nordic Walking w niedzielne przedpołudnia szlakami Puszczy Kampinoskiej.

Ale ja na ostatnim treningu nie byłam, ponieważ zawędrowałam po raz pierwszy do Holandii. z kijkami.

Amsterdam – stara część miasta

Bardzo ciekawiło mnie, czy Holendrzy, tak nastawieni na sport i zdrowy styl życia, również uprawiają ten rodzaj aktywności fizycznej. W Amsterdamie spotkałam tylko jedną osobę, z jednym kijkiem, który niosła pod pachą, więc zapewne miał inne przeznaczenie.
Na wyprawę do Holandii pojechałam ze swoimi przyjaciółmi Basią, Hanią i Waldkiem.

 

Nasza trójka

Na pierwszy marsz z kijkami wybraliśmy się miejscowości Scheveningen nad Morzem Północnym. Bardzo byłam ciekawa, czy spotkam kogoś z kijkami Nordic Walking. Spotykałam osoby biegające i spacerujące, ale żadnego kijkarza. Taka sama sytuacja powtórzyła się następnym razem, podczas marszu brzegiem Morza Północnego, w znanej miejscowości wypoczynkowej Zandvoort aan Zee. Marsz nad brzegiem Morza Północnego różnił się od wcześniejszych.

Ja w czasie jednej z naszych marszów plażą

Była tylko krótka rozgrzewka i po marszu kilka ćwiczeń rozciągających. To raczej  szybka wędrówka wśród ludzi spacerujących z dziećmi, psami i biegającymi, pełna obserwacji i ciekawości. Holendrzy chyba nie znają tej aktywności fizycznej albo jej po prostu nie lubią. A może to nie ten sezon i nie to miejsce. Holandia wywarła na mnie bardzo duże wrażenie. Na mnie – Jestem z Polski, największe znaczenie to ekologiczne środowisko. Ludzie oddychają czystym powietrzem. Są uprzejmi i tolerancyjni. Gdzieniegdzie wiszą tęczowe flagi, których nikt nie niszczy i nie podpala, ani nie patrzy na nie z dezaprobatą. Co prawda rowerzyści mają tu swoje respektowane prawa i przywileje, ale to przecież kraj rowerów.

Mieszkańcy Amsterdamu przemieszczający się na rowerach

Holendrzy też lubią zwierzęta. Częstym widokiem są osoby idące z jednym lub dwoma pieskami i widać było, że to ukochane pupile. Taki widok sprawiał mi dużą przyjemność. Podobało mi się też to, że właściciele nie pozostawiają na chodnikach i trawnikach „pamiątek”, które zostawiają ich zwierzaki. Po prostu je sprzątają. Z kijkami maszerowałam tylko na morzem, w dalszej części pozostawiając tylko zwiedzanie. W Amsterdamie, gdzie się zatrzymaliśmy, zaskoczona tym, jak wielu ludzi mieszka na barkach. Przy nadbrzeżach kanałów stoją obok siebie mieszkalne barki w różnych stylach, od zabytkowych do nowoczesnych „willi”. Są oświetlone, ozdobione kwiatami i wyglądają bardzo oryginalnie.

Port w mieście

Wrażenie też na mnie zrobiło to, że mimo wietrznej i dosyć chłodnej aury, większość ludzi chodzi z gołymi głowami, bez szalików, bez rękawic i jakoś nie są pozaziębiani i kichający. Zahartowani ludzie, z których tylko brać przykład. Jednak najważniejsza jest dla mnie ta dbałość o czyste środowisko i ekologię, bo dotyczy to wszystkich żyjących tam ludzi. Holendrzy wykorzystują naturalne źródła energii, wiatraki są wszędzie, na morzu i na lądzie.

Kanały wodne w mieście

I jeszcze jeden szczegół. Wchodząc do nowoczesnego, dyskusyjnego Centrum filmowego EYE w Amsterdamie powitał nas duży, świecący plakat filmu „IO” Jerzego Skolimowskiego.

Holenderski plakat filmu „IO”

Widząc to, poczułam dumę, że to nasz rodak!

Na zakończenie mały filmik z mojego kijowego spaceru po Holandii 🙂

 

A kijki może z czasem Holendrzy polubią, trzeba tam pojechać znów i rozpropagować. Może się uda.

Historyczne holenderskie wiatraki, do zobaczenia Holandio 🙂

7 komentarzy

Skomentuj Grażyna Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *